Jest tak żałośnie nieudolny, że bywa to aż zabawne, gdy przybiera grymasy usiłując coś zagrać. Miałby olbrzymią szansę na sukces, gdyby wystartował w plebiscycie na najgorszego, najbardziej irytującego aktora wszechczasów. :)
OK, być może rzuca się na mnie jego wielbicielki, ale ja naprawdę nie oceniam jego urody, nic mi do niej, ale talentu u tego pana nie znajdziesz a choćby i na lekarstwo.
Obiektywnie trzeba przyznać ,że aktorem jest słabym.Oglądając Atak Klonów momentami grał fatalnie.W kolejnej części Gwiezdnych Wojen była moim zdaniem mała poprawa.Dodam jeszcze ,że mnie on nie irytuje. :>
W Zemście Sithów była poprawa, zresztą w ogóle bardziej mi się podobał jako bardziej wyrośnięty/dojrzały rycerz Jedi, zahartowany wojną a nie trochę emo padawan. Jako Vader przed przemianą w cyborga był jeszcze lepszy, był gniew, nawet trochę wahania w scenie, kiedy spotyka się z Padme. Widać było, że się wahał i może by nawet posłuchał żony by wrócić do Jasnej Strony, ale wpadł Obi-Wan i dyplomacja jak zawsze nie wyszła.
Nie mówię, żeby był super aktorem-objawieniem, ale jako przynajmniej Vader zagrał dobrze.
wszyscy po nim jeżdżą, mimo, że sugerują się jego grą w SW,c o jest "ciut" niesprawiedliwe. Też uważam, że coś mu nie wyszło i momentami wzbudzał politowanie siląc się na emocje, ale hejterom radzę obejrzeć jego wczesniejsze filmy- "life as a house" czy "w amarantowej matni"- spore zaskoczenie! Pozytywne:)
wszyscy po nim jeżdżą, mimo, że sugerują się jego grą w SW,c o jest "ciut" niesprawiedliwe. Też uważam, że coś mu nie wyszło i momentami wzbudzał politowanie siląc się na emocje, ale hejterom radzę obejrzeć jego wczesniejsze filmy- "life as a house" czy "w amarantowej matni"- spore zaskoczenie! Pozytywne:)
Wczoraj oglądałem Vanishing on 7th Street. Nie wiem dlaczego ten pan angażowany jest do kolejnych filmów. Na świecie jest może jeszcze z 5 równie nieprzekonujących ludzi w tej branży.
Nie jest złym aktorem, choć nie ma wybitnych zdolności, to przynajmniej jest na tyle uczciwy wobec widza że szczerze angażuje się w role, jest przejęty żeby dobrze wypaść (przez co czasami dość sztywny), wszyscy oceniają go teraz przez pryzmat gwiezdnych wojen, ale to scenariusz Lucasa był tak drewniany , że wymuszał niewygórowany poziom gry. Wolę go od Blooma czy Farrella, bo jak widzę te zastygłe w jednej minie buźki tych dwóch to bierze mnie na wielką, rzadką srakę.
Gra aktorska tego Pana jest na poziomie Pani Cichopek. Jednym wystarczy ładna buzia i robienie maślanych oczu dla innych to za mało. Koleś jak dla mnie jest żałosnym aktorem.
Dla mnie żałosna jest Twoja wypowiedź. Porównujesz go do Cichopek ,a widziałaś z nim jakiś inny film niz sw? Nie oszukujmy się ,ale Ewan czy Natalie grą aktorską też sie nie popisali. On przynajmniej się wziął w garść i w ep3 zagrał nieźle.
Ale wy się wszyscy czepiacie, "znawcy kina", moim zdaniem aktor owszem średni, ale znajdę na spokojnie z tuzin gorszych. Czepiacie się SW, bo zagrał okropnie, to też prawda tylko sęk tkwi nie w nim lecz w Lucasie i jego dennym scenariuszu, dialogach... tego nie da się słuchać! Lucas mógłby dać napisać Lawrence Kasdan'owi scenariusz, bo fabuła i dialogi to jedyne co nie wyszło w nowej trylogii, ale aktorzy dobrze dobrani, scenografia i te wszystkie planety, bitwy... bajeczne! Wracając do "emo Vadera", w Jumperze zagrał spoko czy w Życie jak dom, tam wypadł całkiem dobrze i w innych filmach też, lecz niestety zawsze będzie miał maskę Anakina Skywalkera, ta rola może pozwoliła mu się wybić, ale zapłacił za to zbyt wysoką cenę, więc po tej druzgocącej porażce chyba nigdy nie będzie uznanym aktroruchą. -,-