Mamy tu naprawdę zróżnicowane historie pod względem bohaterów, miejsc, sytuacji w jakiej się znajdują. Moim zdaniem bardzo ciekawie zrobiony film, a szczególnie podoba mi się historia starszego małżeństwa, którzy obchodzą swoją rocznicę ślubu. Bardzo fajnie napisana historia, z poczuciem humoru.
starsze małżeństwo to strasznie znana historia,dla mnie najlepszy
christensen,
bal maturalny,
ksiażka dostojewskiego z bloomem,
hotel
chinka
ta z portman jakas bez wyrazu?za to w zakochanym paryzu najlepsza:)
starsze małżeństwo jest bardzo zabawne, ale tak samo poruszyła mnie historia ludzi stojących przed restauracją.
wg mnie najlepsza i najbardziej dająca do myslenia była rozmowa małżeństwa przed restauracją i później kolacja w niej - taka najbardziej ujmująca przynajmniej mnie.
Starsze małżeństwo
Dziewczyna na wózki i bal maturalny
Ojciec z córeczką
scena z Bloomem
Chinka i malarz
ale najlepsza była z pisarzem i prostytutką
przede wszystkim scena córki z ojcem(te jej przysłanianie oczu było genialne), emeryci mieli dla mnie bardzo zabawną ale też wzruszającą scenę no i magia w scenie z tą śpiewaczką operową, cały film byl świetny, pozdrawiam:)
Mój ulubiony epizod to z Cooperem i ta starsza kobieta blondynka, rozmyslania przed spotkaniem i samo spotkanie:D
Ciekawa była także rozmowa małżeństwa przed restauracja;)
Mnie rozwaliła scena początkowa w taksówce (cała ta kłótnia i nagle napis "NY, I LOVE YOU." :D
A co do ulubionych to nie mogę się zdecydować, ale:
1. Hotel. Rewelacja.
2. Starsze małżeństwo, uśmiałam się :D
3. Pisarz i prostytutka + pisarz z karteczkami :)
4. Cooper i Angi z "Gotowych..." - sceny w drodze do knajpy świetne.
5. Malarz. Świetne.
W sumie nie podobała się tylko historyjka pary, która jedzie do Rzymu (możliwe, że to wina tego, że była za krótka).
Film wg mnie rewelacyjny, miłe zaskoczenie, bo spodziewałam się czegoś gorszego :)
Właściwie wszystkie, każda ma w sobie to "coś" :)
Ta z balem maturalnym - zupełnie nieoczekiwane rozwiązanie, ta z czytaniem Dostojewskiego i tekst Blooma otwierającego drzwi "Are we getting married now?" (czy coś w tym stylu), ta ze starszym małżeństwem (I'm lifting, I'm lifting), rozmowa pisarza z prostytutką - rewelacyjna (szczególnie jego mina jak się dowiaduje z kim właściwie rozmawia), śpiewaczka w hotelu - piękna w zupełnie innym stylu niż wszystkie pozostałe. To jak Chinka wycina ze swojego zdjęcia oczy i dokleja do obrazu namalowanego przez malarza... A wszystko przeplatane filmującą Nowy York kobietą... Ale NAJbardziej urzekła mnie ta mała dziewczynka ("My umbrella is uncontroled!") i jej ojciec spacerujący po parku... generalnie jak dla mnie film na 10 :)
Raczej nie zaskoczę innych i też stawiam na Diwę i Boya hotelowego.
Ten segment był naprawdę smutny. Zinterpretowałem to jako przemijalność. Przemijalność życia, świetności i starej niezapomnianej miłości. Jest to tak zgrabnie ułożone w proste jak i głębsze słowa. Sam fakt, że jednak w pewnym momencie trzeba oderwać się od przeszłości (patrz śmierć Boya) jest cudownie przedstawiony. Gra aktorów w tym segmencie również mi się podobała, a szczególnie Shia LaBeouf, która przedstawił osobę smutną, zapomnianą a zarazem zaradną i w pewny sposób romantyczną.
Jeśli chodzi o wysoki poziom gry aktorskiej, to świetnie wypadł Ethan Hawke i jego monolog podrywacza. Potrafił zaczarować i to nie tylko prostytutkę;)
Jeszcze segmenty warte uwagi to bal maturalny i jego zaskakujące zakończenie.
Oraz kochankowie. Kochankowie to dość ciekawy segment ze względu na brak znajomości kochanków. Jedyne co ich połączyło to przeżycie intymne. Mimo braku informacji o drugiej osobie chcą się spotkać, a raczej nieświadomie kochankowie poznają się. Jedynie nie urzekł mnie aż tak bardzo Bradley Cooper, choć bardzo cenie tego aktora.
No i najgorszy segment jak dla mnie to ślub. Portman zagrała na trochę niskim poziomie. Przyzwyczaiłem się, że potrafi naprawdę dobrze zagrać, a tu jakoś tak średnio.